Halo świecie, zakładam bloga
Nigdy nie sądziłam, że zacznę pisać bloga. Do powstania nieznamsie.com doprowadził właściwie... rozwód 😳
Na początku tego roku zaproponowałam Bartkowi Fijałkowskiemu, że pomogę mu w postawieniu na nogi jego bloga o automatyzacji w biznesie. Temat jest na czasie, a bardzo chciałam wypróbować Docusaurusa - generator stron statycznych, o którym słyszałam dużo dobrego, ale nigdy nie miałam okazji go wypróbować. Pomyślałam sobie: "Okej, postawię bloga na Docusaurusie, zobaczę, z czym to się je, a kiedyś może przyda mi się to w pracy". Stworzyłam więc bloga grandautomation.pl i zajęłam się redakcją oraz korektą postów Bartka (co robię zresztą nadal).
Jak to rozwód?
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem tego, jak szybko, łatwo i przyjemnie korzysta się z Docusaurusa. Praca nad stworzeniem grandautomation.pl w zasadzie nie zajęła mi dużo czasu, a nawet jeśli pojawiał się jakiś problem, z pomocą przychodził mi Cursor, ChatGPT lub inny Copilot. Chwila moment i działało.
Niedługo po publikacji pierwszych postów okazało się jednak, że na grandautomation.pl będziemy potrzebować również landing page'a. Docusaurus niestety nie udostępnia gotowych do użycia layoutów tego typu (choć dokumentacja sugeruje co innego 🙃), a na tworzenie landing page'a od zera - nawet z AI - nie chcieliśmy tracić czasu.
Stanęliśmy przed trudnym wyborem: zostawić bloga na Docusaurusie, dodać do niego landing page w innym narzędziu i spróbować połączyć jedno z drugim w wizualnie spójną całość czy przenieść tych kilka postów, które mamy, do innego toola, w którym zrobimy również landing page?
Kiedy nad głową zapala się lampka
Zdecydowaliśmy, że przeniesiemy bloga do innego narzędzia, ale szkoda mi było porzucać Docusaurusa (Efekt utopionych kosztów? Być może). Postanowiłam więc, że zamiast wyrzucać ten projekt do kosza, zacznę prowadzić własnego bloga.
O czym? O tym, jak humanistka w IT ułatwia sobie życie. Pewnie pojawią się nieproszone rady i opinie na temat domowej dżungli, psychologii, przydatnych aplikacji i narzędzi, sztucznej inteligencji lub braku inteligencji jako takiej, podróży, owadów (ze szczególnym sentymentem do jelonków rogaczy i modliszek), sportu i dokumentacji technicznej. Że jakiej dokumentacji? Technicznej, bo z zawodu jestem tech writerką i - co gorsza - używam feminatywów. Miło mi.